Druga rocznica nocnej prohibicji w dzielnicy Załęże
23 lutego 2021 roku została wcielona w życie uchwała dotycząca tak zwanej nocnej prohibicji dla dwóch dzielnic Katowic, wśród których znalazło się Załęże. Jak ta zmiana wpłynęła na życie w naszej dzielnicy? O tym opowiedzą nam statystyki i mieszkańcy Załęża.
Dwa lata załęskiej nocnej prohibicji
Uchwała Rady Miasta Katowice z dnia 4 lutego 2021 spowodowała ograniczenie godzin sprzedaży napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży na terenie dzielnicy Załęże i Szopienic-Burowca. Zanim do tego doszło, Urząd Miasta poprosił o wydanie opinii Radę Dzielnicy nr 7 Załęże oraz przeprowadził w naszej dzielnicy społeczne konsultacje. W jednym i drugim wypadku przeważyły głosy popierające wprowadzenie ograniczenia sprzedaży alkoholu.
Pokłosie zakazu nocnej sprzedaży alkoholu
Na początku tego roku Przewodniczący Rady Miasta Katowice Maciej Biskupski wystąpił z wnioskiem o informacje, w jaki sposób ograniczenia w sprzedaży alkoholu wpłynęły na bezpieczeństwo dzielnic, w których prohibicja jest wprowadzona. Znamy już odpowiedź na to zapytanie. Znalazły się w niej małe statystyki, które nas najbardziej interesują, czyli te dotyczące Załęża. Pierwsze z nich przygotowała Policja.
Spoglądając na te skąpe statystyki trudno o pogłębioną analizę sytuacji w naszej dzielnicy. Nie przy ilościach interwencji, które można policzyć na palcach dwóch, w porywach trzech dłoni. I generalnie można wywnioskować na podstawie tych liczb, że Załęże jest w teorii wyjątkowo grzeczną dzielnicą. Jeśli natomiast, bazując na tych statystykach, chciałoby się stwierdzić, czy nocna prohibicja wpłynęła pozytywnie na spokój w dzielnicy, to dane mogą rozczarować – ilość interwencji związanych z zakłócaniem porządku i spoczynku nocnego wzrosła o prawie 130% w stosunku do roku sprzed wprowadzenia zakazu. Procentowo to ogromna różnica, jednak to jedynie 9 interwencji więcej w ciągu dwóch lat, więc chyba nie ma o czym tu rozmawiać. Oczywiście mówimy tylko o tym, co w policyjnych statystykach, natomiast wiemy, że dużo więcej może dziać się nocami w dzielnicy, co jest poza kontrolą stróżów prawa.
Statystyki przygotowała również Straż Miejska w Katowicach, a te wypadają jeszcze mnie korzystnie. Jednak powodem wzrostu interwencji służb może być istotny fakt, na który zwracają uwagę autorzy statystyk. Otóż należy pamiętać o pandemii Covid-19, która we wcześniejszych latach niosła za sobą lockdown i wiele zakazów, które zdecydowanie nie sprzyjały szeroko pojętemu życiu towarzyskiemu. Natomiast, jak twierdzi policja, „całkowite zniesienie ograniczeń po stosunkowo długim okresie spowodowało skumulowanie się wybranych zdarzeń w roku bieżącym”.
Punkt widzenia mieszkańców
Przeciwnicy nocnej prohibicji, którzy nie wierzyli w jej pozytywny wpływ na poziom bezpieczeństwa w dzielnicy, zapewne zacierają ręce na widok statystyk, a na usta cisną im się słowa „a nie mówiłem?”. Jednak nie powinniśmy opierać się wyłącznie na policyjnych statystykach, aby ocenić konsekwencje wprowadzenie zakazu handlu alkoholem w godzinach nocnych.
Jednym z głównych powodów, dla których załężanie zagłosowali dwa lata temu za prohibicją, był nocny spokój, o jakim marzyli mieszkańcy kamienic sąsiadujących ze sklepami handlującymi alkoholem całodobowo. Po 24 miesiącach obowiązywania prohibicji, spytaliśmy ich, czy zauważają zmiany, jakie wniósł ów zakaz i jakie mają zdanie na temat bezpieczeństwa w dzielnicy.
Bogdan: – Moim zdaniem prohibicja w tym miejscu dała radę w godzinach wieczornych, gdyż jest wtedy cicho i spokojnie, nie to co było wcześniej. Teraz pijaczki idą do sklepu i kupują we wcześniejszych godzinach, a piją sobie w domu w okresie zimowym, a w okresie letnim piją gdzieś dalej od sklepu, np. na pobliskim nowym psim parku lub na przystanku tramwajowym Wiśniowa. Są to stali bywalcy monopolowego. Gdy zrobi się cieplej, to znowu zacznie się picie pod nowymi wiatami przystankowymi, jak również przesiadywanie w mini parku na Wiśniowej. Takie same sytuację są w dawnym parku MDK-u, tam gdzie dziś jest park wodny dla dzieci.
Monika: – Zależało mi na tym, aby sklep przestał być czynny całą dobę, szczególnie w nocy, ponieważ o tej porze bardzo dużo samochodów podjeżdżało, żeby kupić alkohol w drodze na imprezę. Dużo osób kupowało alkohol właśnie w godzinach nocnych, a co najgorsze klienci stali obok sklepu, hałasowali, były pijackie awantury, bójki, krzyki, wrzaski, dźwięk tłuczonego szkła. Szczególnie dawało się to we znaki latem, kiedy na noc otwiera się w mieszkaniach okna. Nie dało się spać. Nie raz dzwoniłam na policję z prośbą o interwencję. Problem też był z naszą klatką schodową, szczególnie jesienią i zimą. Wciąż stali tam jacyś ludzie i pili alkohol, który wcześniej kupili w sąsiednim sklepie. Pełno opróżnionych butelek w naszej klatce było i zasikana notorycznie podłoga. Teraz dla odmiany, jak sklep jest czynny do 22-ej, to również piją w obrębie sklepu, a z naszej klatki (bardziej ze schodów) zrobili sobie bar. Nieraz wychodzę z psem i stoi pełno butelek, mimo że śmietnik jest 10 metrów dalej. Policja prawie w ogóle nie patroluje tego terenu, a jak już przejeżdżają obok, to nawet nie zwracają uwagi na pijących w miejscu publicznym.
– Głosowałam z Budżetu Obywatelskiego na zamontowanie kamer tutaj przy głównej ulicy oraz Lisa. Tyle razy, w lato szczególnie, dochodzi do pobicia, bo to przecież słychać, jak biegną całą grupą. Jakiś czas temu na przystanku pobili śmiertelnie chłopaka. Nie dość, że tam nie ma kamer, to jeszcze wieczorami jest ciemno. Trochę przykro, że z Budżetu Obywatelskiego przechodzą projekty typu zakup książek czy zrobienie chodnika, co praktycznie jest co rok w budżecie, a takie rzeczy odnośnie bezpieczeństwa, jak kamery czy doświetlenie, są spychane na drugi tor. Odnośnie tego pobicia, o którym wspomniałam, policja wtedy chodziła po mieszkaniach i sklepach, pytając czy ktoś czegoś nie widział, dlatego uważam, że dla bezpieczeństwa mieszkańców powinny być zamontowane kamery.
Barbara: – Jak najbardziej jestem za ograniczeniem sprzedaży alkoholu, nie tylko w nocy. Państwo powinno wprowadzić regulacje tak, jak zrobiło z tytoniem i paleniem papierosów w miejscach nie tylko publicznych. W tej okolicy nigdy nie było burd, ani bijatyk pijackich, nie mniej jednak zauważam coraz więcej młodych ludzi kupujących alkohol i to jest bardzo niepokojące zjawisko. Bardzo rzadko kupuję w okolicznych sklepach, ale zawsze są młodzi ludzie kupujący alkohol.
Ewa: – Widzę ogromną zmianę, na korzyść. Mieszkam na przeciwko sklepu, gdzie kiedyś była sprzedaż alkoholu przez 24 godziny. To była udręka. Nie dało się żyć. Noce były najgorsze, bo nie można było spać. Zwłaszcza latem, gdy przecież chce się spać przy otwartych oknach. Ale jak tu spać spokojnie, gdy za oknem ciągły hałas od wieczora do rana. W nocy wciąż podjeżdżały samochody, często z rozbawionymi młodymi ludźmi, pasażerowie wyskakiwali z auta do sklepu, a kierowcy zostawali w autach z włączonymi silnikami, a dodatkowo z głośników wydobywała się bardzo głośna muzyka i to często przy otwartych oknach samochodu. Przed sklepem zawsze była kolejka, często pełna podchmielonych już klientów. Burdy przed sklepem to była norma. Wśród klienteli była też stała ekipa, a sklep był ich bazą imprezową. Tam zaczynali zabawę i tam ją kończyli. Zaopatrywali się w alkohol w tym sklepie i wychodzili ze sklepu, aby przed nim kontynuować pijacką imprezę. I tak całą noc! Często dzwoniliśmy na policję, gdy przed sklepem robiło się naprawdę „gorąco”, jednak najczęściej żaden patrol nie przyjeżdżał.
– Teraz, na szczęście, dzięki zakazowi nocnej sprzedaży alkoholu, mamy tu spokojne noce. Imprezy przeniosły się do sąsiedniego nowego parku, ale to nam przynajmniej nie zakłóca nocnej ciszy. Jest jeszcze jedna widoczna zmiana dzięki temu. Jest czyściej w okolicy. W klatkach schodowych i bramach już się nie załatwiają nocni impezowicze, a i porozrzucanych butelek jest znacznie mniej. Pewnie dzięki temu, że można teraz butelki oddać w sklepie. Jedynie tych po „małpkach” się nie przyjmuje, więc te wciąż walają się po chodnikach i trawnikach. Mam nadzieję, że w końcu pokażą się u nas automaty do skupu butelek szklanych, więc i problem małych buteleczek zniknie.
Czas na kolejną dzielnicę?
Przypomnijmy, że pierwszą dzielnicą, w której wprowadzono ograniczenie dotyczące nocnej sprzedaży alkoholu, było sąsiadujące z Załężem Śródmieście, co nastąpiło w lipcu 2018 roku. Załęże i Szopienice-Burowiec poszły w ślad Śródmieścia w lutym 2021 roku. Do listy „prohibicyjnych dzielnic” dołączyła w lipcu 2022 roku Dąbrówka Mała oraz Bogucice.
W tej chwili ważą się losy całodobowych sklepów sprzedających alkohol na terenie Koszutki. Inicjatorem społecznej debaty dotyczącej nocnej prohibicji w tej dzielnicy jest Maciej Biskupski, przewodniczący Rady Miasta Katowice, który tak to argumentuje: – Moja interpelacja to efekt licznych zgłoszeń mieszkańców Koszutki, którzy zwracają uwagę na problem braku bezpieczeństwa w rejonie sklepów prowadzących na terenie Koszutki nocną sprzedaż alkoholu. Problem nasilił się w momencie wprowadzenia ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu w Śródmieściu, co przyczyniło się do zwiększenia zainteresowania sklepami monopolowymi na terenie Koszutki. W dzielnicy odbyło się już spotkanie z mieszkańcami Koszutki, w czasie którego można było przedyskutować temat, prócz tego trwają konsultacje online, w czasie których mieszkańcy Koszutki mogą wypełnić stosowną ankietę. A już niebawem okaże się czy Koszutka zostanie szóstą katowicką dzielnicą, w której w godzinach 6 – 22 nie będzie można kupić alkoholu.