Klub Seniora Załęże marzy o własnym lokalu. Czy to jest realne?
Seniorem prędzej czy później będzie każdy z nas. Temat ten więc powinien być ważny dla wszystkich. Dziś załęscy Seniorzy imponują aktywnością, pokazując, że na Załężu można stworzyć małą, zgraną społeczność, którą łączą wspólne cele. A celem tym jest aktywne spędzanie czasu, którego na emeryturze jest sporo. Jesień życia można spędzić na kanapie przed telewizorem, można też wyjść z domu i wraz z rówieśnikami czerpać z życia ile się da.
Klub Seniora Załęże przy Radzie Jednostki Pomocniczej nr 7 został powołany uchwałą tejże rady w listopadzie 2016 r. Od tego czasu seniorzy spotykają się na „klachy przy kawie”, organizują wycieczki krajoznawcze, uprawiają wspólnie nordic wolking, wyruszają na wyprawy rowerowe, chętnie też spotykają się na potańcówkach. Klubowicze uczestniczą także w spotkaniach kulturalnych, informacyjnych czy edukacyjnych. Udzielają się też w czasie warsztatów, które pozwalają im rozwijać nowe hobby.
Wydaje się więc, że nasi Seniorzy nie potrzebują niczego więcej. To jednak nieprawda. Tworzą zgraną, doświadczoną, solidarną, pełną wigoru i pomysłów paczkę, a jedyne, czego brakuje im do pełni szczęścia, jest własny lokal. Choć wdzięczni za użyczanie miejsca Miejskiej Bibliotece Publicznej i Klubowi „Wysoki Zamek”, to jednak marzą o swoim kącie. Marzą o tym, by mieć swoje własne miejsce w dzielnicy, gdzie będą gospodarzami, a nie gośćmi.
Zmartwienie Seniorów
Jerzy Wydra, radny naszej dzielnicy, inicjator Klubu Seniora Załęże, widzi spory problem w braku lokalu. Seniorów chętnych do wspólnych spotkań i działań jest więcej, niż pozwalają na to możliwości lokalowe, oczywiście przy założeniu, że zawsze korzysta się z cudzych pomieszczeń. Przykładem mogą być spotkania taneczne, na które chętnie przyszłoby więcej osób, gdyby nie ograniczenia lokalowe.
Pan Adam, jeden z aktywnych Seniorów Klubu, również ubolewa nad faktem, że załęscy emeryci nie zasługują na własne lokum i muszą liczyć na czyjąś gościnę, aby pobyć we własnym gronie. Klub „Wysoki Zamek” jest dla nich jakąś alternatywą, jednak pan Adam uważa, że tego rodzaju lokal, przystosowany do spotkań ludzi w wieku jego wnuków, nie jest idealnym rozwiązaniem. Nie można wygodnie usiąść, klubowy półmrok przeszkadza, miejsca też nie jest zbyt wiele – wiek senioralny domaga się jednak innych warunków.
Również pan Józef marzy o miejscu, które skupiałoby załęskich seniorów. Wspomina niedawne czasy, gdy emeryci chętnie spotykali się we własnym gronie, czasy, gdy nie było jeszcze kablówki czy internetu. Józef ze smutkiem stwierdza, że nadeszły czasy, gdy ekran telewizora jest teraz dla niektórych atrakcyjniejszy, niż towarzystwo sąsiadów i znajomych. Dlatego jeśli poza domem nie ma miejsca w dzielnicy, dla którego senior chętnie opuściłby wygodną kanapę, to coraz częstszym zjawiskiem będzie przebywanie starszych osób w czterech ścianach i smutne spędzanie jesieni życia w samotności.
Tak niewiele i tak wiele
Tak niewiele potrzeba Seniorom, aby tak wiele mogli osiągnąć. Tak, w tym wieku też można mieć cele, marzenia, pasje, potrzebę odkrywania, rozwoju, dawania siebie innym. Energia i pasja życia wielu załęskich Seniorów może zawstydzić niejednego młodzieńca. Gdy jest czas, to się bawią, gdy jest potrzeba, to podwijają rękawy i biorą się do roboty. Nie jest im straszne ani wspólne sadzenie drzew w oddolnych akcjach „zielonych” społeczników, ani społeczne sprzątanie dzielnicy wspólnie z innymi mieszkańcami. Są aktywni, pomocni, życzliwi, chętni w działaniach na rzecz lokalnej społeczności i dzielnicy, w której żyją i są jej oddani całym sercem.
Szkoda, że tego oddania i tej aktywności nie doceniają władze miasta, które swoją postawą podcinają skrzydła Seniorom. Gdy Rada Jednostki Pomocniczej nr 7 podjęła walkę o nieruchomość dla Załęża z przeznaczeniem dla naszych Seniorów, Urząd Miasta przyznał, że „dostrzega zwiększające się potrzeby w zakresie polityki senioralnej”. I dlatego zapewne przypomniał w piśmie do radnych dzielnicy, że został wdrożony projekt dedykowany seniorom katowickim, realizowany przez te i owe organizacje. Obszerna odpowiedz Urzędu Miasta Katowice z założenia zapewne miała Seniorów załęskich usatysfakcjonować i sprawić, że odpuszczą sobie starania o lokum w swojej dzielnicy. W ramach projektu w Katowicach jest przecież organizowanych mnóstwo warsztatów, spotkań, pikników, wycieczek. Ale to wciąż u kogoś i gdzieś – a to w Dziennym Domu Opieki Społecznej, a to w Miejskiej Bibliotece Publicznej, a to w budynku szkoły.
Zadziwiający jest brak zrozumienia prostego komunikatu płynącego z Załęża. Dzielnica prosi o lokal dla Seniorów, a Miasto w odpowiedzi przesyła listę zajęć organizowanych dla osób starszych. Załęscy Seniorzy nie rozumieją tego. Przecież oni doskonale potrafią sobie zorganizować czas, jedyne czego im potrzeba, to odpowiedniego miejsca – centrum skupiającego tę wyjątkową, zasługującą na szacunek społeczność. Tak niewiele, a jednak zbyt wiele?