(Nie)zabytkowa chata przy Gliwickiej zniknie z Załęża
Ma się wrażenie, że stoi na Załężu od zawsze. Stareńki, skromny, cichy, zza drewnianego płotu obserwuje życie toczące się na ulicy Gliwickiej. Czy ten dom, prawdopodobnie jeden z najstarszych w Katowicach, już niedługo zniknie z krajobrazu Załęża?
Ostatnie lokatorki
Chałupa wiejska przy ulicy Gliwickiej 85 była od zawsze w posiadaniu jednej rodziny. Ostatnimi jej lokatorkami były siostry, Marta i Gertruda. Pierwsza zmarła Marta. Gertruda, urodzona w 1909 roku, była jak i jej siostra Marta bezdzietną panną. Zanim przeszła na emeryturę, prawdopodobnie pracowała jako księgowa w szopienickiej hucie. Dożyła 81 lat. Została pochowana w 1990 roku na załęskim cmentarzu, a dzień po pogrzebie dom pani Gertrudy został po raz pierwszy splądrowany przez złodziei.
Po Marcie i Gertrudzie już nikt potem nie zamieszkał w tym domu. Panie miały jeszcze cztery siostry, tak więc opustoszała, odwiedzana przez złodziei i niszczona przez wandali nieruchomość, pozostawała w rodzinie przez następne lata.
Jaki los może spotkać prawie 200-letni dom, w którym od niespełna 30 lat już nikt nie mieszkał i w nic nie inwestował? Stało się to, co było nieuniknione – nieruchomość została niedawno sprzedana.
Nowi właściciele
Od niedawna nieruchomość ta jest własnością Zboru Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Katowicach. Przewodniczący Diecezji Południowej, pastor Wasyl Bostan spytany o Gliwicką 85 odpowiada: – Jeżeli chodzi o nasze plany to jesteśmy na etapie opracowywania koncepcji budynku, który zamierzamy tam wybudować.
Rok 1833 – ta data robi wrażenie!
Budynek przy Gliwickiej 85 mógłby pozostać w tym miejscu na następne dziesięciolecia, przypominając kolejnym pokoleniom o historii Katowic. Jednak spadkobiercy domu pani Gertrudy nie byli w stanie przeprowadzić kosztownego remonty chaty, a miasto nie miało zamiaru łożyć na ten cel.
W Biurze Konserwatora Zabytków uzyskaliśmy informację, że chata ta nie jest objęta ochroną konserwatorską. W archiwum nie ma żadnych materiałów dotyczących tego obiektu.
Jedyny ślad jaki pozostaje w dokumentacjach miasta, to wpis w Księdze Adresowej Miasta Wielkich Katowic 1935/36r. W opublikowanym tam Spisie Mieszkańców, pod ówczesnym adresem Wojciechowskiego 34 – dzisiejszej Gliwickiej 83, widnieje nazwisko opisywanej tu rodziny.
W Studium historyczno-urbanistycznym Katowic datowanie obiektu jest niedoprecyzowane – prawdopodobnie połowa XIX w. Potwierdzeniem tego jest data wyryta na belce pod sufitem jednej z izb chaty. 1833 – taki rok podaje rodzina, w której od pokoleń była ta chata (choć liczbę na belce można tez odczytać jako 1853).
Chatę tę postawiono wiele lat przed wyniesieniem Katowic do godności gminy miejskiej. Ówcześni historycy opisywali Katowice z tamtych czasów jako „nędzną osadę o drewnianych domostwach, zamieszkaną przez zagrodników i otoczoną zewsząd lasami”. Chata ta stała już w czasach, gdy Załęże było jeszcze własnością prywatnych osób, rosło tu zboże, pasły się owce, dzieci z Załęża uczyły się w wynajętej, małej chacie, a kopalnie dopiero rodziły się w planach przyszłych przedsiębiorców. Życie w tym domu toczyło się zanim na Załężu uruchomiono linię kolejową i tramwajową, zanim wzniesiono kościół, zanim wybudowano pierwsze familoki.
Idzie nowe
Dziś stareńki, skromny, cichy domek zza drewnianego płotu obserwuje życie toczące się na ulicy Gliwickiej. Czy jego dni są policzone? Stare odchodzi, nowe przychodzi, taka kolej rzeczy. Załęże zmienia się, do dzielnicy coraz dynamiczniej wdziera się „nowe”. Chyba więc czas powoli żegnać się ze starą opuszczoną chatą. A skoro nie udało się jej uchronić przed wyburzeniem, to przynajmniej warto zadbać o to, by ocalić ją od zapomnienia.
Gliwicka to główna ulica Załęża. Musi być upiększona. Załęże to ponura, ciemna dzielnica Katowic. Główna przyczyna to ciemne od sadzy mury familoków i innych starych budynków. Dlatego glanc place nie dają takiego efektu bo są otoczone czarnymi brudnymi ceglanymi murami. Pora zacząć oczyszczanie budynków z sadzy i zmiany pieców ogrzewających domy na nowoczesne , nie emitujących tyle sadzy. To śródmiejska dzielnica z bliskim dostępem do centrum miasta i może być bardzo pożądana dla kupujących mieszkania, tylko trzeba nadać jej blasku bo lokalizacja jest doskonała!!!Trzeba zagospodarować nawet małe place między kamienicami przy ulicy Gliwickiej, zrobić skwery, ławki i niewielkie drzewa.
Nie rozumiem jak takie piękne miejsce nie jest zadbane i zachowane. Przecież to żywa historia Katowic, perełka pokazująca nowym pokoleniom jak to piękne miasto powstawało. Bardzo mi żal, że nikt o nie nie dba.