Krótka opowieść o pięknej akcji
Sprzątanie – mogłoby się wydawać, że to czynność mało przyjemna, skąd więc pomysł, żeby akcję sprzątania nazwać piękną? Otóż staje się ona taka, gdy jednoczy ludzi, którzy chcą bezinteresownie zrobić coś dobrego. A że są tacy ludzie na Załężu, udowodniła to akcja Sprzątamy Załęże.
Na teren, o którym jest mowa, trafiliśmy przypadkiem, zapuszczając się w głąb załęskiej ulicy Narutowicza. Zaskoczyło nas to, co zobaczyliśmy. Dzikie wysypisko za kamienicą mieszkalną. Dalej już nieczynne torowisko porośnięte dzikim laskiem i ścieżka wydeptana przez mieszkańców. Spokojny, zielony teren, mógłby być wspaniałym miejscem, gdyby nie… morze śmieci ciągnące się po horyzont.
PKP, czyli Porządek Kiepskim Pomysłem
Długo można by opowiadać o ignorancji PKP, do której te tereny należą. Tony śmieci nie robią już na Spółce najmniejszego wrażenia, to dla niej stały element pejzażu. PKP taki sam jak do kwestii porządku, ma też stosunek do ekologii. Zapewne uznaje opony, plastik czy szkło za fragment ekostystemu, który sobie ze wszystkim poradzi. Spółka najwyraźniej nie ma sobie też niczego do zarzucenia, jeśli chodzi o mieszkańców, którym dane jest żyć w domach przylegających do terenów PKP.
Interwencja w Straży Miejskiej, a potem w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska nie przyniosły rezultatów. Wspomniane wyżej tereny jak tonęły w śmieciach, tak toną nadal. Instytucje, które powinny mieć narzędzia ku temu, aby wyegzekwować od przedsiębiorstwa usunięcie śmieci, wydają się być bezsilne wobec PKP. Cierpi na tym przyroda, cierpią mieszkańcy.
„Nie” dla gadania, „tak” dla sprzątania
Skoro nic nie zapowiadało zmian, to należało zająć się samemu posprzątaniem tego kawałka świata. Aktywiści z lokalnej inicjatywy Zielone Załęże wraz z redakcją katowice-zaleze.pl podjęli błyskawiczną decyzję: sprzątamy Załęże! Burza mózgów organizatorów, plan działań, podział obowiązków i ogłoszenie akcji w mediach społecznościowych. Zgłaszali się pierwsi mieszkańcy Załęża, wici zostały rozesłane.
Wsparcia akcji udzielili radni Urzędu Miasta Katowice, którym należą się serdeczne podziękowania. Pan Józef Zawadzki w mig załatwił wszystko, o co został poproszony, czyli o worki na śmieci, rękawice robocze i wywóz worków ze śmieciami następnego dnia po akacji. Worki i rękawiczki dorzucił też Wydział Kształtowania Środowiska UM Katowice. Dzięki tej pomocy wszyscy bezpiecznie mogli walczyć ze śmieciami. Na wysokości zadania stanął również pan Krzysztof Kraus – poproszony o dostarczenie wody mineralnej dla załęskich społeczników, zajął się tym bez wahania. Po sporym wysiłku fizycznym sprzątających osób, woda okazywała się bezcenna.
Akcję wspierał także pan Patryk Białas, który na całej trasie sprzątania, wraz z innymi uczestnikami dzielnie zbierał załęskie śmieci. A warto nadmienić, że nie jest on mieszkańcem naszej dzielnicy. Podziękowania również dla sklepiku spożywczego z ulicy Janasa 11 za wsparcie akcji słodkim poczęstunkiem dla uczestników. Właściciel ujął nas życzliwością i chęcią włączenia się w ten sposób do szlachetnej inicjatywy załężan. Ciasteczka po dwóch godzinach sprzątania smakowały wybornie.
Bez nich by się to nie udało
O nich piszemy na końcu, choć wcale nie dlatego, że są najmniej ważni. Bez nich nie byłoby tej akcji. Przyszli licznie, nadciągając z różnych stron dzielnicy. Uśmiechnięci, pełni entuzjazmu. Uczestnicy akcji „Sprzątamy Załęże” – to dzięki nim spory kawałek dzielnicy odżył, odetchnął z ulgą, przejaśniał, pozbywając się wielu kilogramów śmieci, zalegających tam od lat. Krok po kroku lokalni wolontariusze schylali się, przemierzając kolejne metry, coś podnosząc, coś wydłubując, coś wyszarpując, coś taszcząc. Były małe dzieciaczki i młodzież i osoby w średnim wieku i seniorzy. Panowała przecudna atmosfera, będąca mieszanką serdeczności, solidarności, poczucia wspólnoty i radości z robienia czegoś pożytecznego. Właśnie tak rodzi się wspólnota i lokalny patriotyzm.
Wspaniała akcja! Ogromne podziękowania dla jej organizatorów i wszystkich uczestników. Brawo Wy! 🙂
Czyny społeczne kojarzą się z komuną bo w tamtych czasach były niejednokrotnie przymusem. Zbierano kartofle, kukurydzę, owoce, śmieci. Nie było to złe bo dawało efekty. Po upadku komuny stały się wstydliwym zajęciem. Niesłusznie!!! Każdy z nas chce mieszkać w ładnym otoczeniu. Jeździmy po świecie, widzimy inne kraje bogatsze od nas i chcemy im dorównać. Trzeba jednak zacząć od samych siebie najbliższego otoczenia. Musimy poczuć się gospodarzami najbliższego otoczenia i sami o nie zadbać. Wspólne akcje oczyszczenia ze śmieci naszych ulic, parków, osiedli dają wymierne korzyści i jednoczą ludzi, upiększają nasze miejsca zamieszkania. Nie wstydźmy się tych wyzwań!! Zadbajmy aby było nas coraz więcej bo to nam się opłaca!!!!