Wyższy Poziom załęskiej biblioteki
Wzdłuż ulicy Gliwickiej można znaleźć mnóstwo urokliwych kamienic, klimatycznych bocznych uliczek i zaułków – w jednym z nich kryje się Filia nr 3 Miejskiej Biblioteki Publicznej; niepozorna, przysłonięta nieco innymi budynkami, przez co trudna do odnalezienia dla „niewtajemniczonych”. A odnaleźć ją warto, bo to ważny punkt na kulturalnej mapie Załęża.
Autor: Ernest Małkiewicz
Biblioteka inna niż wszystkie
W ciągu ostatnich lat w Filii nr 3 dużo się zmieniło. Kiedy zajrzałem tam po raz pierwszy, jako początkujący student dopiero rozpoczynający swoją przygodę na Śląsku, zastałem typową biblioteczną przestrzeń. Żółte ściany, „intrygująco szalony” układ płytek podłogowych w wielu kolorach i oczywiście mnóstwo książek. Można by pomyśleć, że to tylko jedna z wielu bibliotek, z której wychodzi się zaraz po wypożyczeniu książek – a jednak było trochę inaczej.
Przede wszystkim, na wejściu wita nas przeważnie gwar głosów. Dzieciaki spędzające tu czas po lekcjach, koncerty, spotkania autorskie i klubowe, warsztaty albo… czytelnicy rozmawiający z bibliotekarkami (nie tylko o książkach). Młody, przyjazny zespół dba nie tylko o proces wypożyczenia. Dziewczyny potrafią doradzić, ocenić, a czasem nawet namówić na książki, po które sami pewnie byśmy nie sięgnęli. Organizują też sporo ciekawych wydarzeń, skierowanych do osób w każdym wieku, i dbają o obecność Filii w mediach społecznościowych.
Zaangażowanie kadry promieniuje na otoczenie. Pewnie dlatego czytelnicy chętnie włączają się w projekty mające na celu modernizację jednostki. Budżet Obywatelski, Inicjatywy Lokalne oraz konkursy różnych fundacji pozwoliły we współpracy z mieszkańcami zmienić Filię nr 3 prawie nie do poznania. Bezimienne, puste patio to teraz malownicze Atrium MurBeton, a piętro – nosi nazwę Wyższy Poziom i kusi kilkoma Strefami, których aż nie chce się opuszczać.
W bibliotece – jak u znajomych
Wyższy Poziom, czyli biblioteczne piętro, podczas zaledwie kilku miesięcy nabrał charakteru. Jego przemianę mogliśmy jako mieszkańcy obserwować oraz współtworzyć dzięki realizacji Inicjatywy Lokalnej „Integracyjne warsztaty dekoratorskie”. Spora przestrzeń – zastawiona bardzo praktycznymi stolikami i regałami – po kilku konsultacjach społecznych podzielona została na Strefy: Komiksów, Gier, Maluchów i Spotkań.
Strefa Spotkań na Inicjatywie zyskała najbardziej, bo udało się wygospodarować kącik na fotele, stolik oraz lampę. Niby niewiele, ale zaraz zrobiło się i przytulniej, i wygodniej. Panie z biblioteki dodały do projektu swoje trzy grosze, przygotowując z makulatury i kartonów atrapę kominka, dzięki czemu Strefa Spotkań aż się prosi o to, by zaszyć się w niej na długie zimowe popołudnie z książką i notatkami. Seniorom na pewno spodoba się komfort foteli oraz dobre doświetlenie, a swoim rówieśnikom mogę szczerze polecić swobodną atmosferę i koce, które dodatkowo umilają czas nauki.
Strefa Komiksów to zaledwie regał, ale odpowiednio doświetlony i ozdobiony zaintryguje nie tylko miłośników opowieści graficznych. Dekoracje nawiązują do tematów komiksów, figurki i zabawki są stylowe i ekologiczne. Efekt potęgują ścianki wyklejone komiksowymi motywami. Zaszywając się w załęskiej Strefie Komiksów, można poczuć geekowy klimat wyprzedaży garażowych z początku wieku.
Strefa Gier to kącik przystosowany do planszówkowej posiadówki z rodziną lub przyjaciółmi. Kolorowe poduszki, wygodne pufy i duży stół na pewno się sprawdzą – zwłaszcza w przypadku fanów gier, którzy chcieliby wypróbować pewne tytuły oraz początkujących graczy. Zbiór planszówek jest na razie dość skromny, ale jestem pewien, że już niedługo pojawi się jakiś pomysł na wzbogacenie tego zbioru.
Strefa Maluchów wydaje się dobrym miejscem nie tylko dla najmłodszych. Uszyte przez jedną z czytelniczek tipi i ekologiczna rakieta (popisowy gadżet autorstwa załęskich bibliotekarek stworzony na potrzeby Nocy Bibliotek) spodobają się każdemu, kto kiedykolwiek był dzieckiem. Jeśli macie dzieci lub chcecie przez chwilę poczuć się jak dzieci – to dobre miejsce. Jedno z tych, które zapraszają do wyciągnięcia ręki po książkę leżącą na najbliższym regale i pozostania w bibliotece jeszcze chwilę dłużej.
Trzeba też wspomnieć o świetnych plakatach i grafikach stworzonych przez działający przy Filii nr 3 Klub Komiksu i Książki Ilustrowanej. Obrazy znajomych i wystawy mieszkańców dopełniają wrażenia, że w bibliotece jesteśmy u siebie. O ile sam na początku do biblioteki przychodziłem po prostu po książki, to teraz mam wrażenie, że wpadam do znajomych. Jasne, również po książki, ale nie tylko. Tam zwyczajnie chce się dłużej posiedzieć.
Spotkajmy się w bibliotece
Z Wyższego Poziomu widać biblioteczne atrium MurBeton. Po realizacji projektu fundacji Santander „Tu mieszkam – tu zmieniam”, także tę przestrzeń trudno rozpoznać na zdjęciach sprzed roku. Do niedawna wyłożony kostką placyk kwitnie teraz wszystkimi kolorami. Jest miejsce, gdzie można usiąść z książką, grą lub ze znajomymi: ławki, stoliki, latem hamaki i krzesła brazylijskie. Jest też mnóstwo zieleni oraz miły akcent dla „zielonych” – domki dla owadów i mięta, którą można się poczęstować. Jeśli pogoda pozwala, zajęcia i spotkania odbywają się właśnie tutaj – w cieniu winorośli albo w pełnym słońcu, jak kto woli.
Takie miejsca budują tożsamość dzielnic miasta. Same książki są potrzebne, to oczywiste, ale istotna jest także atmosfera akceptacji dla indywidualnych potrzeb czytelników, swoboda korzystania ze zbiorów biblioteki. Żeby osiągnąć taki stan konieczna jest bogata oferta form, nie tylko treści, zapewnienie wygody, oswojenie wnętrza, stworzenie poczucia bezpieczeństwa. Dzięki temu wypad do biblioteki jest po prostu fajny.